poniedziałek, 15 listopada 2010

Babia Góra

Fotografia krajobrazowa...czyli to co uwielbiam najbardziej...fotografia górska to co w fotografii krajobrazowej uwielbiam najbardziej... Stojąc na szczycie można poczuć oddech wolności...a także ogrom stworzenia... w końcu jest się bliżej Stwórcy:) Myśle że F.Nowicki potrafił to wypowiedzieć w bardziej poetycki sposób :

"Tatry! czemuż jak siedzib szukające ptaki
Myśli moje ku waszej zamarłej pustyni
Lecą przez mgłę tęsknoty i przez marzeń szlaki?

O pustyni tatrzańska! bo na tym obszarze
Całej mojej ojczyzny - o skalna świątyni -
W tobie jednej są jeszcze - swobody ołtarze!"

Przejdźmy może do sedna sprawy a więc do samej Babiej Góry:) Od kilku lat Szczyt ten był dla mnie w pewien sposób nieosiągalny... zaczynał już obrastać dla mnie mistycyzmem... i nie myliłem sie;)

Od kilku lat próbowałem zorganizować wypad na Babią Górę... ale zawsze coś pokrzyżowało mi plany...raz nawet udało mi się dotrzeć do schroniska na markowych ale burza przegoniła mnie dosyć szybko...

A teraz już bezpośrednio o zdobyciu szczytu:) 3 osobowa ekipa około godziny 5 dotarła na Przełęcz Krowiarki:) z jedną czołówką i dużą dawką zapału ruszyliśmy w górę;)

Takie widoki powitały nas w okolicach Sokolicy. Pogoda wydawała się być idealna


Kilkanaście minut później mogliśmy już podziwiać wschód słońca:)






Lecz z każdym krokiem pogoda zaczynała z nami igrać...




Na szczycie zastała nas "mleczna kraina". nie widziałem nawet swojej ręki pijąc ciepłą herbatę z termosa...Mimo wszystko postanowiliśmy czekać... i stało się odsłoniła nam się na moment część beskidów... a wraz z Nią dopadło mnie Widmo Brockenu... Coś naprawde niesamowitego... nie da się opisać uczucia jakie towarzyszy ujrzeniu po raz pierwszy tego zjawiska... Ciary na całym ciele i przyspieszone bicie serca;) naprawde coś pięknego:)

a oto Widmo we własnej osobie;)


Na zobaczenie Tatr nie było co liczyc... więc postanowiliśmy rozpocząć zejście a później podejście na Małą Babią.W czasie drogi w dół Babia odsłoniła przed nami swój majestat...



A to już na Małej Babiej... widoki dużo rozleglejsze:)



Po pięknym i jednoczęśnie kapryśnym poranku zeszliśmy do schroniska na jakiś większy posiłek...jednak czulismy niedosyt zwłaszcza ja... pogrzaliśmy sie chwile w słoneczku spakowaliśmy plecaki i ruszyliśmy w droge do samochodu... zatrzymał nas jednak drogowskaz... bodajże: Krowiarki 1,30h i Perć Akademicka 1,30h .... długo sie nie zastanawialiśmy... i ruszyliśmy żółtym szlakiem dość szybko pokonując kolejne metry wzniesienia pnąc się po klamrach i łańcuchach:)

Widoki tuż pod szczytem podczas wyjścia nr 2:)






W taki oto sposób udało nam się pokonać Babią Górę wraz z jej kaprysami 2 razy w ciągu dnia;) Spontanicznie ale było warto:) poniżej szczytu podczas zejścia do krowiarek spotkaliśmy dosyć sympatycznego rudzielca;)






To tyle;) pozdrawiam

5 komentarzy:

  1. niesamowite foty....

    OdpowiedzUsuń
  2. Ojeju jeju jak tam pięknie :)

    OdpowiedzUsuń
  3. jesteś mistrzem krajobrazu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. a dokształciłem się odnośnie zjawiska Widmo Brockenu i pozostaje mi tylko powiedzieć, że wypada na to że skonasz w górach- strzeż się :)

    Mateusz Mydlarz

    OdpowiedzUsuń